niedziela, 28 grudnia 2014

"W śnieżną noc" Maureen Johnson, John Green i Lauren Myracle

tytuł: "W śnieżną noc"
autorzy: Maureen Johnson, John Green i Lauren Myracle
liczba stron: 335

W Wigilię miasteczko Gracetown kompletnie zasypuje śnieg. Na pocztówkach może i wygląda to malowniczo, ale w rzeczywistości bardzo komplikuje życie. I na pewno nikt nie spodziewa się, że przedzieranie się przez zaspy samochodem  rodziców, nieplanowana kąpiel w przeręblu albo nieprzyzwoicie wczesna zmiana w Starbucksie mogą prowadzić do spotkania z miłością. Jednak w śnieżną noc, kiedy działa magia świąt, zdarzyć się może wszystko...

Szkoda, że nie zdążyłam w czasie z recenzją, no ale cóż przynajmniej wpasowałam się w klimat, bo wreszcie zaczął podać śnieg... :)

Szczerze mówiąc nie jestem zbyt wielkim fanem obyczajówek, więc sięgnęłam po tą pozycje dlatego, że wszyscy czytają i mówią, że jest super.  Mimo, że książka nawet mi się spodobała, to nie powaliła mnie swoją świetnością.

"W śnieżną noc" napisane jest przez trzech autorów, z czego (chyba nie powinnam się tym chwalić) jednym, którego wcześniej znałam jest John Green. To właśnie jego opowiadanie najbardziej mi się spodobało. Nie wiem, czy chodzi o fabułę, czy jedyny w swoim rodzaju humor. Opowiadanie nazywa się "Bożonarodzeniowy Cud Pomponowy" i opowiada o Tobinie, który z dwójką znajomych, Diuk i JP, dostają wiadomość, że w Waffle House wydarzył się prawdziwy Bożonarodzeniowy Cud Pomponowy. Bohaterowi są bardzo ciekawi, a sama akcja, przezabawna i wciągająca.. Jest duża dawka humoru i całkiem sporo akcji jak na tego typu opowiadania.
"Placki ziemniaczane są zawsze w świetnym nastroju. I to się udziela. Kiedy patrzę na szczęśliwe placki ziemniaczane, sam czuję się szczęśliwy."
Jeżeli chodzi o opowiadanie Maureen Johnson, "Podróż wigilijna", to  też mi się spodobało. Opowiada ono o dziewczynie o imieniu Jubilatka (nie, nie pomyliłam się w pisowni), która zostaje zmuszona do wyjechania na Wigilię do dziadków na Florydę, jednak nie wszystko idzie po jej myśli. Bohaterowie w opowiadaniu byli DZIWNI, ale w sumie całkiem spoko. Sama akcja była trochę przesłodzona, ale w związku z tych, że czytałam to w Święta, to byłam w stanie to przeżyć. :)
"To co dla jednych jest obłędem, dla innych stanowi gwarancję zdrowia psychicznego"
Trzecie opowiadanie zostało napisane przez Lauren Myracle, i ma tytuł "Święta patronka świnek". Szczerze mówiąc nie za bardzo mi się podobało. Nie polubiłam głównej bohaterki, Addie, która była zbyt skoncentrowana na sobie. W sumie to właśnie o tym była ta książka, o dziewczynie, która próbuje przestać stawiać siebie na pierwszym miejscu i użalać się nad sobą. Nie chodzi jednak tylko o bohaterów. Cała akcja, była bardzo powolna, a momentami wcale jej nie było, był natomiast tak zwany "show Addie".

Mimo, że opowiadania krążyły przy temacie Świąt, to tak naprawdę ogromnie się od siebie różniły tematyką, przesłaniem i stylem pisania autorów. To co podobało mi się w książce to to, że w sprytny sposób wszystkie opowiadania były ze sobą połączone, tak, że z każdym z nich dowiadywałam się więcej o miasteczku Gracetown i jego mieszkańcach. Szczególnie ostatnie strony czytało się wyjątkowo przyjemnie, kiedy wszystko w zgrabny sposób się połączyło i wyjaśniło.

Mogę spokojnie polecić "W śnieżną noc" wszystkim, trzeba jednak pamiętać, że są to opowiadania miłe i świąteczne, tak, że mogą być lekko przesłodzone.

2 komentarze: