czwartek, 19 marca 2015

"Harry Potter" (tomy 1-3) J.K. Rowling

tytuły: 1."Harry Potter i Kamień Filozoficzny"
            2."Harry Potter i Komnata Tajemnic"
            3."Harry Potter i Więzień Azkabanu"
autor: J.K. Rowling
liczba stron: 1. 325
                      2. 363
                      3. 455
seria: "Harry Potter" (tomy 1-3)
moje oceny: 1. 7/10
                     2. 8/10
                     3.8/10

Czy jest ktoś kto nigdy nie czytał, nie oglądał, albo przynajmniej nie słyszał o Harrym Potterze? Ja przynajmniej takiej osoby nie znam.  Seria napisana przez panią Rowling stała się popularna zarówno u dzieci, młodzieży, jak i wśród dorosłych. Jest tak ze względu na to, że wraz z biegiem opowieści nasz bohater i jego przyjaciele dorastają przez co kolejne książki są pisane z myślą o coraz to starszych czytelnikach. I dzisiaj napiszę o trzech pierwszych częściach "Harre'go Pottera", które są kierowane do najmłodszych czytelników, do dzieci. Dla wielu ludzi są to książki, które najlepiej kojarzą się z dzieciństwem. Z radością przyznaję, że sama należę do tej grupy. Wciąż pamiętam jak bałam się zasnąć z obawy przed bazyliszkami i dementorami i jak razem z koleżankami planowałam ucieczki z przedszkola do Hogwartu. Marzenia prysły, kiedy w dniu 11 urodzin nie przyszedł do mnie olbrzym z wielką brodą i nie powiedział mi, że jestem czarodziejem. Chyba jednak jestem mugolem...


Książki opowiadają o młodym czarodzieju, Harry'm Potterze, który trafia do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie i tam razem, ze swoimi nieodłącznymi przyjaciółmi, Ronem Weasley'em i Hermioną Granger przeżywają różne przygody.To naprawdę ogromny skrót tej książki, ale boję się, że coś zaspoileruje.:)

Jeżeli chodzi o pierwszą część książki to jest to bardzo dobre wprowadzenie w świat magii. Jest to książka bardziej dla młodszych osób (bardzo podobała się mojej sześcioletniej siostrze) jednak myślę, że jest w stanie zaciekawić każdego czytelnika.

To co mi się podoba w książkach o Harrym Potterze, to to, że z książki na książkę są one coraz lepsze. Nie mamy tutaj czegoś co jest na przykład w "Wybranych", czy "Niezgodnej", że pierwsza część jest najlepsza, a potem idą one w dół. W Harry'm Potterze każda następna część jest lepsza od poprzedniej. Lepsza po pierwsze pod względem stylu pisania. W pierwszej części warsztat autorki nie zachwyca, a tym co najbardziej mi przeszkadzało było wielokrotne powtórzenia słowa "gapić się". Jednak wiem, że jest to książka pisana do dzieci, a sądzę, że młodszym czytelnikom takie raczej przeszkadzać nie będą.;) Jednak z części na część widać ogromną poprawę i trzecią już czyta się naprawdę bardzo przyjemnie.

Która część najbardziej mi się podobała? Sądzę, że trzecia. Jak już pisałam jej język jest najlepszy, ale chodzi też o to, że trzecia jest z tych części najdłuższa i dlatego autorka miała szanse rozwinąć niektóre wątki. Poza tym dzieje się tak przez postać profesora Lupina (nauczyciela obrony przed czarną magią w trzeciej części), który na razie jest moją ulubioną postacią z książek o Harry'm, jak i za sprawą postaci dementorów, przez których jako mała dziewczyna nie mogłam zasnąć, jednak teraz stworzenia te wydają mi się bardzo interesujące.

Jeżeli chodzi o bohaterów to mamy ich w tych książkach mnóstwo i każdy z nich ma zupełnie różny charakter (może poza Fredem i Georgem, których bardzo trudno rozróżnić). I mimo, że w pierwszej części niektórzy z nich wydawali mi się lekko papierowi, to już w następnych częściach naprawdę się rozwinęli. Jak już pisałam moją ulubioną postacią był profesor Lupin, bo jest to bohater niejednoznaczny, który ma swoje tajemnice, ale jednocześnie jest bardzo miłą i pogodną postacią, która szybko zjednała sobie zarówno resztę bohaterów, jak i czytelników. Mówiąc o ulubionych postaciach nie wolno zapomnieć o Fredzie i Georgu, bliźniakach, których polubi chyba każdy czytelnik. Jeżeli chodzi o głównego bohatera, Harry'ego, to nie należy on do moich ulubionych postaci, jednak nie przeszkadza mi za bardzo. Polubiłam w nim to, że wszystkim dzieli się ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi i, że bez problemu przyjmuje ich pomoc, z czym kłopoty ma wiele bohaterek książek młodzieżowych.

Książki o Harry'm Potterze są naprawdę warte przeczytania i sądzę, że każdy, zarówno dziecko, nastolatek, jak i dorosły polubi ich magiczny klimat. Jak najbardziej polecam!

Pisząc tą recenzję miałam mały problem z odmianą niektórych imion i nazwisk, więc przepraszam, jeżeli w którymś się pomyliłam.

środa, 11 marca 2015

Papierowe miasta - John Green

tytuł: Papierowe miasta
autor: John Green
liczba stron: 397
moja ocena: 8/10

Quentin Jacobsen nie należy do osób znanych, czy też lubianych w szkole. Jednak nie za bardzo mu to przeszkadza. Jest beznadziejnie zakochany w swojej koleżance - Margo Roth Spiegelman, najpopularniejszej, najbardziej lubianej, najbardziej zwariowanej (w dobrym znaczeniu) i według Quentina najpiękniejszej dziewczynie w szkole. Gdy byli mali przyjaźnili się, jednak potem przeżyli razem coś strasznego i w ten sposób ich drogi się rozeszły. Jednak, gdy pewnej nocy Margo wpada do pokoju Quentina i informuje go, że mają do załatwienia parę spraw, wszystko się zmienia.

" Obowiązujące zasady użycia wielkich liter są okropnie krzywdzące wobec wyrazów w środku zdania."
 Moim zdaniem jest to najlepsza książka Johna Greena jaką do tej pory przeczytałam. Serio, mam ochotę krzyczeć do wszystkich ludzi, którzy tak się zachwycają "Gwiazd naszych wina": Przeczytajcie "Papierowe miasta"!!!!!! Ale tak już na poważnie, to naprawdę przeczytajcie. Bo warto.

To co najbardziej podobało mi się w tej książce, to tak typowy dla Greena humor. Czytając to praktycznie przez cały czas uśmiechałam się do siebie, a w co śmieszniejszych momentach musiałam tłumić śmiech. Chodzi jednocześnie o zabawne sytuacje w których nie dało się nie uśmiechać, jak i o teksty bohaterów, które bynajmniej nie były suche. Ok, może czasami lekko głupie. Ale tylko czasami...
"- Ostatnim rzem, kiedy ja tak się bałem - mówi Radar - musiałem de facto stanąć twarzą w twarz z Czarnym Panem, żeby uczynić świat bezpiecznym miejscem dla czarodziejów."

Jeżeli chodzi o postacie to ze smutkiem muszę przyznać, że otrzymałam tu drugie "Szukając Alaski". Postacie mogłyby zachwycić swoją oryginalnością i dopracowaniem, gdyby była to moja pierwsza książka Johna Greena. Ale nie jest. I mimo, że bardzo polubiłam Q (Quentina), za to, że był zabawny, miły i że bynajmniej nie był bohaterem papierowym (w stosunku  do tej książki to określenia nabiera drugiego znaczenia;)) to aż za bardzo przypominał mi on Milesa. Margo swoją przebojowością, sposobem w jaki działała na innych, zabawnymi, dziwnymi i mądrymi jednocześnie tekstami oraz tym dobrym rodzajem szaleństwa była podobna do Alaski. Radara i Bena - dwóch strasznie zabawnych i na swój sposób inteligentnie idiotycznych (tak, da się tak) przyjaciół Q mogę porównać do Pułkownika i Takumiego, Isaaka z "Gwiazd naszych wina" lub do JP z " W śnieżną noc". I mimo, że naprawdę lubię te postacie, to owe podobieństwo naprawdę czasem mnie irytowało.

Jednak sama historia tylko na samym początku przypomina wyżej wspomnianą książkę, a potem idzie już w zupełnie innym kierunku. Mamy tu jak zwykle u Greena motyw podróży jednocześnie podróży w sensie dosłownym ( jak ją sobie przypominam to aż śmiać mi się chce ), jak i metaforycznej podróży i o odnajdywaniu samego siebie. Bo o tym właśnie jest ta książka. O nieśmiałym chłopaku, który starając się dowidzieć jak najwięcej o swojej wymarzonej dziewczynie tak naprawdę odkrywa samego siebie.
"Tak trudno jest odejść - dopóki się nie odejdzie. A wówczas to najłatwiejsza rzecz pod słońcem."
 Ostatnią rzeczą, o której często się mówi w związku z książkami tego autora, to to, że są one wyidealizowane. Bo przecież jacy nastolatkowie zastanawiają się i mówią otwarcie o filozoficznych problemach? No cóż, może i te książki są wyidealizowane, ale tak szczerze mówiąc to podoba mi się to, bo gdyby tego nie było, to ta książka mogłaby być kleinym nudnym i bezwartościowym czytadłem. A tak nie jest.

Jak najbardziej polecam.

środa, 4 marca 2015

"Jedyna" Kiera Cass


 tytuł: "Jedyna"
autor: Kiera Cass
liczba stron: 334
seria: "Selekcja" (tom 3)

O cyklu pani Cass różne są opinie i  dużo można o nim powiedzieć. Sądzę, że najprawdziwszym stwierdzeniem będzie to, że mimo, że jest wręcz do bólu przewidywalny, to i tak nie można się od niego oderwać tak długo, aż nie przeczyta się całości.

Po beznadziejnej "Elicie" miałam dwie opcje.  Mogłam albo zakończyć czytanie i starać się o tej serii zapomnieć albo jak najszybciej sięgnąć po kontynuacje mając nadzieję, że poprawię sobie tym zdanie o twórczości Kiery Cass. Jak już mogliście się zorientować wybrałam tę drugą opcję. I jak "Jedyna"?

Kiedy w zamku pozostają już tylko cztery dziewczęta Ami spostrzega, że rywalizacja stała się naprawdę zacięta. Mimo, że ona jest już pewna co do swoich uczuć do Maxona, nareszcie, on jeszcze chyba pewny nie jest. I zabawa, którą przez całą powieść toczą bohaterowie rozpoczyna się od nowa, bo ilekroć ta dwójka się do siebie zbliży dzieję się coś, co ich rozdziela. To naprawdę potrafi człowieka zirytować, bo myślę, że gdyby czegoś takiego nie było "Rywalki" mogłyby mieć jeden, może dwa tomy. Nie więcej.

Jednak w "Jedynej" jest coś więcej niż w dwóch poprzednich seriach "Selekcji". Po pierwsze jest to co zaintrygowało mnie ( i myślę, że też większość osób ) już w pierwszej części, a w drugiej zostało prawie całkowicie pominięte. Wątek rebeliantów! Nareszcie coś się dzieje. Poznajemy ich zamiary, mamy strzelaniny i wiele innych. Właśnie na to czekałam. Nie jest co prawda tak dobrze jak miałam nadzieję, bo takich momentów nie ma zbyt dużo, ale nie ma co narzekać

Jeżeli chodzi o bohaterów, to Ami już nie jest aż taka denerwująca jak w drugiej części. Mimo, że wciąż trudno ją wytrzymać to jakoś już daję radę. Możecie być ze mnie dumni.  O Aspenie i Maxonie wolałabym raczej nie pisać. Oboje wydają mi się tacy bezbarwni i papierowi.

Jeżeli chodzi o zakończenie, to nie jest ono jakoś szczególnie odkrywcze, ale szczerze mówiąc niczego szczególnie odkrywczego się tu nie spodziewałam. Każdy chyba wie jak to się skończy. Nawet ten, kto serii nie czytał. Jednak pomiędzy początkiem książki, a bajkowym zakończeniem, dzieje się parę nieoczekiwanych rzeczy, które naprawdę działają na korzyść całej historii.

Ogólnie "Jedyna" nie jest złą książką. Jako ostatnia część "Selekcji" jest naprawdę fajna. Ciekawa i wciągająca. Polecam ją przeczytać osobą, które mają już pozostałe części za sobą. Jest naprawdę dużo lepsza od "Elity". Jeżeli jednak chodzi o całą serię, to nie jest jakaś mega odkrywcza, ani nic w tym stylu, jednak czyta się ją całkiem miło i lekko.

moja ocena: 6/10